Bywają dni, podczas których czuję się tym wszystkim przytłoczona. Ba! Nawet nie dni, a miesiące. Taki był luty. Trudny…. Planowałam od jakiegoś czasu wizytę u specjalistów od medycyny naturalnej. Dzięki temu, miałam wiele wymówek, jadłam dużo tego, czego nie powinnam i … czułam się coraz gorzej. Aż wreszcie, w minioną niedzielę, odwiedziłam naturalistów. Po stawianiu diagnozy przez ok. 3h, wiem o sobie dużo więcej i wiem, że Hashi to nie wszystko. Mój obecny cel? Wieloetapowe oczyszczanie organizmu. Na blogu będę zdradzać Wam kilka sposobów, które ewidentnie mi pomagają.
Minęły 3 dni i czuję już pewną różnicę. Jednym z wielu sposobów, który mi zalecono jest picie przefiltrowanej, przegotowanej wody z ok. 10 kroplami wody utlenionej 3% z domieszką np. soli niejodowanej, najlepiej takiej w zielonym worku do kiszenia warzyw lub soli himalajskiej. Robię to i czuję się wewnętrznie dotleniona, przede wszystkim czują to moje jelita, do tej pory bardzo leniwe.
Woda utleniona pomaga zabijać beztlenową, patogenną mikroflorę, grzyby typu Candida i nie tylko. Wokół jej zastosowania jest wiele kontrowersji. Jednak jest książka, która wszystko ładnie wyjaśnia i moje wątpliwości rozwiewa. To książka Iwana Pawłowicza Nieumywakina pt. „Woda utleniona- na straży zdrowia”. Informacje na ten temat znajdziecie także tu: więcej o właściwościach
Myślę, że stanie się to moją kolejną zdrową obsesją. I co ważne, ja piję nieco ponad 2 l dziennie, tylko małymi łykami. 🙂 A wodę przygotowuję w domu, jak nie zdążę, to oczywiście robię miksturę z wodą mineralną bądź źródlaną.
Na zdrowie!
Pozdrawiam,
A.