Wreszcie Wiosna! Niecierpliwe wyczekiwanie przerodziło się w wielką euforię po ostatnim fantastycznym i bardzo ciepłym weekendzie. Zanim w Polsce zrobiło się tak miło (na chwilę), poczułam Jej miłe oblicze w Londynie. Wysłali mnie tam służbowo. Co bardzo cenię. Ale jak zarzekałam się, że nie mam potrzeby i nigdy nie chcę odwiedzić tej metropolii, tak teraz nie zarzekam się, że chętnie kiedyś tam nie wrócę. Jednak na kilka dni, maksymalnie.
Londyn przywitał nas iście nielondyńską pogodą. Było ciepło, słonecznie i pachniało wiosną. Wiedziałam kiedy wyjechać, bo w tym krótkim czasie dwudniowej wizyty na Wyspach, w Polsce była słota, taka niemiła przed przyjemnym, pierwszym w tym roku tak ciepłym weekendem. Poleciałam tam robić relacje na nasze 3 anteny: TVN24, TVN24 BIS i TVN(dokładnie do „Dzień dobry TVN”).
Byłam świadkiem premiery nowych smartfonów, które na rynek wchodzą pod koniec kwietnia. Wydarzenie interesowało mnie też jako socjologa, którym jestem z wykształcenia. Niesamowite do jakiej rangi urosły wydarzenia tego typu. To już nie tylko wydarzenia technologiczne, ale kulturowe i społeczne. Emocje, jakie pojawiały się u dziennikarzy zajmujących się tematyką nowych technologii, którzy zjechali z całej Europy, były tak skrajnie różne. Ekscytacja samym faktem premiery, całą otoczką, była ogromna i namacalnie wyczuwalna. Aż piekły policzki. Wszyscy mieli poczucie, że biorą udział w czymś ważnym. Pytanie ich o wrażenia nie bardzo miało sens, dopóki emocje nie opadły, a te trzymały się ich długo. Poza majestatycznym momentem samej prezentacji nowych modeli telefonów, które niebawem wejdą na rynek, majestatyczne były relacje online, zaproszonych gości (tzw. live streamingi). Absolutnie pasjonaci w swoim fachu. Wizyta była krótka 1,5 dnia, pracowita, ale dzięki długiemu spacerowi poczułam puls miasta. Podobały mi się okolice Borough Market.
Z Londynu wróciłam przed północą w czwartek. W piątek brutalna pobudka po 5.00 rano i dyżur pogodowy w TVN24 BIS. Później biegiem na montaż do Dzień dobry TVN, w trakcie zgrywania „surówek” biegiem do domu spakować się na kolejny służbowy wyjazd. Tym razem do Wisły, by zdawać relacje z Biegu po Nowe Życie, który odbył się w minioną sobotę.
Nie piszę tego, by ponarzekać. Przeciwnie. Cieszę się, że Wiosna narzuca takie tempo. Lubię ten rytm od czasu do czasu. To też znak, że zaczyna się w pracy mój ulubiony sezon wiosna-lato. Poza dyżurami pogodowymi, pojawia się więcej dodatkowych zadań reporterskich.
Taki pęd w minionym tygodniu uświadomił mi jeszcze jedno. Jak bardzo tęsknię za wtuleniem się w ramiona Męża, wspólnym czasem nawet tylko przed telewizorem. Jak bardzo potrzebuję chwil z Rodziną i Przyjaciółmi. I dzięki temu dynamicznemu początkowi sezonu, zrozumiałam, że zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym, mam dawać z siebie jak najwięcej, nie narzekać, konsekwentnie realizować cele. I doceniać… każą chwilę w pracy, ale przede wszystkim każdą chwilę z tymi, których kocham, którzy są ze mną i przy mnie długie lata.
I tak oto zaliczyłam już spontaniczną przebieżkę po Polu Mokotowskim, uciekając przed burzą, która przeszła bokiem. Ale popadało i powietrze cudnie zapachniało… piachem i ulgą, że jest i będzie dobrze. Znacie to?
W zabieganiu nie zdążyłam odnotować, że 5. kwietnia to dzień urodzin mojej Przyjaciółki z liceum, którą spotykam w pracy. I tak było rano tego dnia. Zanim zdążyłam sobie to odnotować, jej koleżanka po fachu przypomniała mi, że Dośka ma urodziny. Ja na to: Ale jeszcze nie zdążyłam spojrzeć w kalendarz! Jest 7 rano! :). I zupełnie bez urazy, Domi przyjęła spontaniczne zaproszenie na lunch po pracy. Spędziłyśmy cudowne popołudnie!
Do czego zmierzam? By wiosna była piękna tego roku, nie bójmy się natłoku obowiązków, albo ich braku. Po prostu, jak najwięcej z tego czerpmy i zróbmy kilka kroków więcej do przodu. Doceniajmy codzienność i chwalmy ludzi, prawmy im komplementy (tylko szczere!), głośno mówmy o dobrych uczuciach, pokazujmy radość… nawet jeżeli kogoś to denerwuje. Im więcej radości dookoła, tym większa szansa, że przykre sprawy, które się dzieją na świecie, a na które nie mamy wpływu, nie dotkną nas. Ba! Może nawet stanie się cud… i będzie lepiej. My możemy dbać tylko o nasz mikroświat i próbować czynić jak najwięcej dobra.